Bardziej
niż samej sobie”
Miłość
łączy się z ogromnym zaufaniem, poczuciem bezpieczeństwa oraz niepojętnym dla
rozumu powiązaniem między dwoma, różnymi ludźmi. Miłość to uczucie tak ogromne,
lecz zarazem niezwykle kruche i wymagające stałej opieki. Miłości nikt nie może
posiąść na stałe. Nie można o niej powiedzieć, że się ją „posiada” i tyle.
Żaden człowiek nie może czerpać z niej innych korzyści, gdyż to już wtedy nie
jest prawdziwa miłość. Miłość to przynależność do drugiego człowieka, którego
serce bije w identycznym tempie, co nasze. Miłość to obietnice pod postacią
nieopisanego uwielbienia. To radość oraz uczucie spełnienia, które pojawia się
każdego dnia zaraz po przebudzeniu. Miłość to wbrew pozorom nie „coś”. To
„ktoś”. Miłość to idealizm w czystej postaci. Miłość to pielęgnacja, dbałość,
troska. Miłość, to wszystko, co dobre. A przynajmniej tak mi powtarzali, kiedy
byłam małą dziewczynką. Ale akurat ja byłam tą szczęściarą i odnalazłam w
miłości to, czego inni mogli jedynie szukać. Odnalazłam siebie. Kawałek swojej
zagubionej duszy. Związek w końcu w głównej mierze polega na tym, że musi być
nam dobrze z tą osobą bez względu na miejsce, sytuacje czy humor. Nieważne czy
zakochani byliby razem na imprezie, w domu, czy nawet w kościele. Jeden dla
drugiego musi być najważniejszym i to ma wystarczać… Tylko ta wiedza jest
potrzebna do tego, aby mieć u stóp cały świat. I nie… To nie jest chore
stwierdzenie, które zakochane nastolatki postulują wokoło. To prawda. Uwierzcie
mi. Znam to z autopsji. Bo tylko ja wiem, co czuję, gdy patrzę w jego niezwykłe
tęczówki. Tylko ja wiem, jakie dreszcze przeszywają moje ciało za każdym razem,
gdy mnie dotknie. Tylko ja znam jego duszę…
-Kocham
Cię, wiesz?- powiedziałam z szerokim uśmiechem na ustach, leżąc na jego
kolanach. Obydwoje wpatrywaliśmy się w błękitne niebo, milcząc. Kochałam
milczeć w jego towarzystwie. Skrycie nasłuchiwałam się każdemu jego oddechowi.
Najpiękniejsza melodia, jaką ktokolwiek byłby w stanie sobie wyobrazić…
-Tak,
wiem. Powtarzasz mi to sto razy na minutę, Głuptasie- ucałował moje czoło,
patrząc prosto w moje roześmiane oczy. Również się uśmiechał. Wspominałam już
jak bardzo kochałam jego uśmiech? Był tak serdeczny, ciepły… Delikatny i
nieśmiały… Uśmiech, który urządzał cały mój dzień... Mówiłam tak w ogóle jak
bardzo go kocham?
-A nie
zapomniałeś czegoś dodać do swojej wcześniejszej wypowiedzi?- nadal uśmiechałam
się promiennie, siląc się na sztuczne urażenie. Usiadłam tuż obok ukochanego,
opierając swą głowę o jego ramię. Nie lubiłam tego uczucia, kiedy zdawałam
sobie sprawę jak bardzo jestem od Niego uzależniona. Byłam wręcz chora na jego
punkcie. Chciałam go nieustannie mieć przed oczyma. Uśmiechać się w jego
stronę. Czuć dotyk jego dłoni na swoim ciele. Wtulać się w jego ciepły tors.
Dotykać jego delikatnego policzka. Całować jego usta. Jak najdłużej z nim rozmawiać.
Nawet droczenie się z nim stało się częścią mojego życia, bez którego nie
potrafiłabym normalnie żyć.
-Jessi…-
matko… A czy ja już mówiłam, że kochałam, gdy w taki sposób zdrabniał moje
imię?- Przestałem cię kochać… Ja już jestem tobą. Przecież bez ciebie, nie
byłoby mnie…- mówił, obsypując moje dłonie subtelnymi pocałunkami. I właśnie to
była jego cecha charakterystyczna. Nie mówił zbyt dużo o uczuciach. Nie szastał
wyznaniami na prawo i lewo. Wypowiadał je tylko wtedy, gdy sytuacja naprawdę
tego wymagała, a całą resztę trzymał głęboko w swoim sercu. Serduszku, które
należało w całości właśnie do mnie.
-Ale
powiedz, że mnie kochasz, dobrze?- a jednak… Nadal nalegałam. Chciałam usłyszeć
te dwa słowa, zanim inne słowa wydostaną się z mojego gardła. Niekoniecznie
zwiastujące coś dobrego…
-Kocham
cię, Jessico…- wyszeptał, po czym złożył pocałunek na moich ustach. Słodki,
delikatny, subtelny, lecz wyrażający więcej niżeli jakiekolwiek inne słowa. W
całości odzwierciedlał jego charakter i delikatność, która go cechowała. Od samego
początku czułam się przy jego boku jak lalka. Porcelanowa księżniczka, która na
moment zagubiła się we własnym królestwie, lecz jej książę nigdy nie
zrezygnował z jej poszukiwań. I właśnie to było najpiękniejsze…
-Muszę ci
coś powiedzieć- westchnęłam, zakładając jeden z kosmyków włosów za ucho. No i
ładnie… Już go zestresowałam. Wyprostował się w jednej chwili, jego oczy
zeszkliły się, natomiast każdy mięsień został napięty jak struna. Nie tylko ja
znałam go na wylot. To transakcja działająca w obie strony. Wiedział, że gdy
zakładam włosy za ucho, sprawa jest poważniejszego kalibru.
-Słucham
cię…- pogładził delikatnie moje plecy, próbując dodać mi wsparcia. Przekazać
poprzez zmysłowy dotyk energii i pewności, że to właśnie przy nim mogę mówić o
wszystkim, co jest dla mnie udręką. A on? On sam był pewien, że wszelkiego
rodzaju troski odrzuci w kąt. Byleby jego księżniczka była naprawdę szczęśliwa…
-Michi…-
zaczęłam, czując, iż łzy gromadzą się pod moimi powiekami.- Ja jestem chora…
Poważnie chora…
~*~
Witam! Nie, nie. Od razu utnę wyobrażenia
na temat tego, co mogłybyście tutaj z czasem zobaczyć.
Mimo wszystkiemu, możecie się
spodziewać, iż nie będzie to opowiadanie tematyką podobne np. do „Szkoły uczuć”
bądź „Nad życie”. Akurat o chorobie będzie tutaj najmniej. Obiecuję! :D Mam na
to opowiadanie inną koncepcję. Jaką? Mam nadzieję, że pozostaniecie ze mną do
samego końca, a także nie zanudzicie się czytając kolejne rozdziały, które będę
tutaj publikować. ;))
Kto byłby zainteresowany, aby informować
go o nowościach z boku znajduje się zakładka ‘informowani’.
Słowami wstępu… Prolog może nie wydaje
się za bardzo zachęcający, aczkolwiek taki pomysł tkwił w mojej głowie od
pierwszej myśli, która pojawiła się w mojej głowie odnośnie tego opowiadania.
To wszystko będzie wyglądało inaczej, obiecuję!
Do następnego. ;**
' Życie jest jak rysunek bez gumki do mazania'
OdpowiedzUsuńDokładnie.
Niczego nie można wymazać ze swojej głowy , ale wiele można zmienić, jeszcze więcej przeżyć.
Mam nadzieję , że ta historia będzie kolejną piękną przygodą.
Czekam niecierpliwie.
Ann.
Prolog nie jest zachęcający? Jest Michi, więc jest dobrze! Do czasu...
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że nieźle namieszasz w ich życiu, ale mam nadzieję, że zaskoczysz mnie swoim pomysłem na to opowiadanie. Niezależnie jak bardzo będzie pokręcona ich historia.
I oczywiście, zostanę do końca, bo nie wyobrażam sobie innego scenariusza.
Pozdrawiam i życzę weny ;**
Zapowiada się ciekawie, Michi w roli głównej, czuję, że będzie się działo:) Na pewno będę czytać. Pozdrawiam i życzę weny x
OdpowiedzUsuńMarta x
(http://the-love-i-almost-lost.blogspot.com)
Niezachęcający? Żartujesz? Czegokolwiek byś nie napisała, czytałabym i na pewno byłabym pod wrażeniem. Bo po prostu masz talent, kobieto :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie cieszy, że nie stawiasz choroby na pierwszym planie, dużo już przeczytałam blogów, które właśnie głównie skupiały się na niej. Jesteś oryginalna, a to bardzo mnie przyciąga :)
Będę tutaj i nie odpuszczę sobie pozostania do końca ;)
Buziaki :*
Zostawiłaś link na moim blogu, więc jestem :)
OdpowiedzUsuńSam fakt, że jest tu Michi, już mnie zatrzymuje przy tym opowiadaniu. Hm, dziewczyna kocha go ponad życie, jest poważnie chora, więc tematyka nie będzie prosta. Tak stwierdzam swym skromnym okiem :D
Prolog jest cholernie zachęcający, bo już chcę wiedzieć co dalej!
Czekam z (nie)cierpliwością na pierwszy rozdział, Kochana :)
Pozdrawiam i weny!
Na sam początek, piękne kreski na nagłówku! (wybacz, zboczenie zawodowe, po jakimś czasie codziennego spędzania przed lustrem godziny na rysowaniu jednej kreski jakoś zostało :D)
OdpowiedzUsuńDruga sprawa, sam początek przypomniał mi książkę nad którą siedziałam całą noc i popłakałam się ze świadomością że ją skończyłam.. Autorka podobnie opisała uczucia głównej bohaterki do jej mężczyzny, potem nastąpiło rozstanie i tak dalej i tak dalej :) Mam nadzieję, że to opowiadanie nie zawiedzie moich oczekiwań po cudownym prologu ;)
Trzecia sprawa - prolog. Jest hmm. Cudowny :* Mam nadzieję, że będzie dużo weselszych rozdziałów x Będę oczywiście wpadać regularnie ;) Dodaję do obserwowanych i pozdrawiam xx
Tak, tak tak! Zostaję na zawsze :*
OdpowiedzUsuńMichi, Jess no czego chcieć więcej? :) Po prologu, moje oczekiwania są duże, ale jestem pewna że się nie zawiodę :3
Czekam na kolejny :D
Dużo weny i buziaki <3
Jestem i ja.
OdpowiedzUsuńProlog jest świetny, jak wszystko, co wychodzi z twojej ręki.
Bardzo, bardzo mi się podoba.
Cóż pięknie opisujesz uczucia, naprawdę świetnie.
Nie wiem, czy będę czytać ze względu na to, że będziesz poruszać chorobę, która jest dla mnie bardzo delikatnym tematem... Pod prologiem napisała, że o chorobie będzie mało, więc napewno jeszcze będę, ale czy będę czytać nie wiem. Piszesz świetnie i naprawdę kocham twoje rozdziały, ale ta tematyka jest dla mnie trudno. Mimo wszystko spróbuje czytać, a jeśli mi się to nie uda to mam nadzieję, że mi wybaczysz.
Pozdrawiam
Anahi
Zakochałam się już od samego początku, zresztą jak w każdym twoim dziele ♥
OdpowiedzUsuńUwielbiam ♥ uwielbiam ♥ uwielbiam ♥ ;)
Zostaję tutaj na pewno.
Kocham historię, filmy i książki związane z takimi chorobami.
Może dlatego, że sama to przeżyłam. Ale za Chiny nawet i Japonię nie mam pojęcia dlaczego mnie to "kręci". Raczej powinno mnie to odsuwać właśnie z tego powodu, że widziałam wiele przypadków dzieci.. No nie wiem ;)
Czekam na jedynkę ;*
Ściskam mooocno ♥
Świetny prolog *.*
OdpowiedzUsuńZostaję, zostaję i jeszcze raz zostaję ;)
Nie mogę sie doczekać dalszego ciągu historii ;P
Czekam na jedynkę! Życze weny ;) Pozdrawiam :*
Nie muszę Ci tego mówić, bo bardzo dobrze o tym wiesz. Ale mimo to i tak powiem. :) Przepiękny opis głębokiej miłości. :) Taki jak zawsze. :) Taki jaki kocham. ♥
OdpowiedzUsuńTa cudowna sielanka została zaburzona ostatnim zdaniem. :( Mam nadzieję, że nie zrobisz mi właśnie takiej niespodzianki jak "Szkoła uczuć" czy też "Nad życie". Znam te historie nazbyt dobrze i muszę przyznać, że zawsze płaczę na wspomnienie o tym... :(
Ale skoro obiecałaś, że tego nie będzie, ufam Ci. :) Jednakże zarazem zastanawiam się, co masz na myśli, jakie kroki podejmiesz w kolejnych rozdziałach. :)
Czekam na więcej! :3
Buziaki!! :*
Zaprosiłaś, więc jestem i zostanę tu na stałe :)
OdpowiedzUsuńJuż zakochałam się w tym opowiadaniu, a to dopiero początek ♥
To chyba najlepszy prolog jaki kiedykolwiek czytałam ♥ Jest taki piękny ♥
Tylko to ostatnie zdanie... :( Mam nadzieję, że uczucie Michiego i Jess przetrwa tą zapewne ciężką próbę :)
Z niecierpliwością wyczekuję pierwszego rozdziału ♥
Buziaczki, Nikki ;*
No Witam... :*
OdpowiedzUsuńW końcu jestem!
Przeczytałam... i tak się zastanawiam, co Ty kochana jeszcze tu wymyślisz ;)
Prawdę mówiąc, nie mam pojęcia o czym będzie to opowiadanie... ciężko mi sobie cokolwiek wyobrazić... Czasami dziwi mnie to, skąd jedna osoba potrafi mieć tyle pomysłów... Świetnych pomysłów...
Bardzo, ale to bardzo cieszę się, że piszesz kolejne opowiadanie...
I nigdy nie przestawaj!
Masz zbyt wielki talent <3
No ale wracając do treści... Michi... <3
Zauważyłam, że tak jak kiedyś był taki szał na duet Gregor&Thomas, tak teraz Michi...
I fajnie... Przyjemnie się czyta opowiadania z nim w roli głównej, tym bardziej, że w każdym przedstawiany jest jako zupełnie inną osobę...
Także czekam jakiego Michaela nam pokażesz...
Buziaczki :*
Ol-la
Witamy, witamy :)
OdpowiedzUsuńKochana, jak ty wspaniale zaczęłaś te opowiadanie! Ten wstęp o miłości wzruszył mnie najbardziej! WIELKI plus za to!
Co do samej treści..wszystko super, fajnie, jest Michi czyli zostaję (XD), ale co to za choroba!? Oni tu widać jakim się darzą cudownym uczuciem, ta choroba nie może tego przerwać! Liczę na to, że faktycznie nie będzie ona głównym bohaterem twojego opowiadania.
Nie muszę cię zapraszać do mnie, bo doskonale wiesz, gdzie trafić :)
Buziole :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńSuper historia zapowiada się bardzo wzruszająco, czuję że podczas jej czytania uronię kilka łez z niecierpliwością czekam na następny pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńNie zawsze komentowałam poprzednie publikacje ale byłam.
OdpowiedzUsuńTutaj postanowiłam wtrącić swoje pięć groszy , bo historia zapowiada się nietuzinkowo , a to mnie ogromnie cieszy.
Chciałoby się powiedzieć , żeby Michael miał siłę to wszystko wytrzymać co szykuje mu los , aby miał w sobie tyle cierpliwości , żeby wesprzeć swoją wybrankę.
Życzę mu tego , a sobie dalszych wrażeń i niezapomnianych emocji w trakcie czytania Twoich dzieł.
Pozdrawiam.
Prolog cudowny<3
OdpowiedzUsuńA ja już mówię, że tutaj zostaję :)
Tak mnie zaciekawiłaś prologiem, że już nie mogę doczekać się rozdziału :)
Tak więc wstawiaj szybciutko :)
Kolejny świetna historia , która dopiero się rozwija :)
A ja już wiem, że to będzie coś cudownego i pięknego :)
Co ja mówię ? Przecież już jest :)
Prawdziwa miłość - coś pięknego i cudownego, gdzie ukazuje się już tutaj :)
Mam nadzieję, że tak jak mówisz będzie się to różnić od "Szkoła uczuć" czy "Nad życie".
Znam te historie bardzo dobrze i zawsze kiedy je wspominam chce mi się płakać .
Jednak myślę, że tutaj będzie inaczej niż te dwie historie :)
Tak więc czekam za rozdziałem :*
Buziaczki :**
Juz teraz mogę nawet obiecać, że zostanę tu do samego końca.
OdpowiedzUsuńZaczarowałaś mnie.
Przez te kilka minut, gdy to czytałam, czułam się jakby przeniesiona do innej galaktyki. Szczęścia i miłości, które mimo swojej wyjątkowości zostają przez coś zaburzone, a przynajmniej początkowo tak się wydaje.
Mam nadzieję, że Twój blog przyniesie mi wiele emocji każdego rodzaju.
Czekam z niecierpliwością na pierwszy rozdział.
Buziaki ;*
Jej <3
OdpowiedzUsuńFantastycznie się zapowiada to znaczy nie fantastycznie, bo Jessika jest chora, ale ten prolog jest tak przepełniony uczuciami...aż się rozmarzyłam ^^
Napisałaś, że prolog nie jest zachęcający....to ja nie wiem co by się ze mną stało jakby ten prolog był zachęcając. Pewnie bym czekała 24 na dobę na następny rozdział..ups już tak robię :p Czekam na następny z wielkim głodem (dziwnie to zabrzmiało). Już nie mogę się doczekać pierwszego rozdziału <3
Pozdrawiam życzę weny!
Buziole :*
Prolog właśnie zapowiada się obiecująco! To coś niezwykłego, jak ubrałaś w słowa uczucia Jessici do Michaela. Ogółem wiem, że to opowiadanie będzie niesamowite, bo tak już się zaczyna.
OdpowiedzUsuńJestem urzeczona tym prologiem i z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały. W mojej głowie rodzi się wiele myśli i pytań, które już mam nadzieję, wkrótce się wyjaśnią.
Pozdrawiam i życzę weny
Bjoerghild
Jejku! :* Ja Cię tak strasznie przepraszam, ze ostatnie Twoje opowiadanie śledziłam pobieżnie a i w ogole nie komentowałam, ale to wszystko z braku czasu. Obiecuję, że teraz będzie zupełnie inaczej :*
OdpowiedzUsuńProlog wbrew pozorom mówi dużo. Bo wyjawia nam emocje i uczucia jakimi pałają do siebie bohaterowie. A to, że pojawia sie choroba wcale mi nie przeszkadza, bo wiem, że potrafisz sprawić, że to opowiadanie będzie skupiało się na wielu aspektach, nie tylko na chorobie.
Czekam na jedynkę i jeszcze raz przepraszam za poprzednie :*
Bardzo, ale to bardzo Cię Kochana przepraszam, ze jestem tutaj dopiero teraz. Zobowiązuję się teraz komentować wszystkie rozdziały, obiecuję :*
OdpowiedzUsuńJestem zakochana w tym blogu już od prologu. Te ostatnie słowa, aż uroniłam łzę. Kocham każde Twoje słowo napisane tutaj. Nie mogę się doczekać przeczytania kolejnych rozdziałów. Jesteś wielka! ♥
Pozdrawiam :* x
Nie wiem co powiedzieć. Przeczytałem i naprawdę nie wiem co napisać. Mam taki mętlik w głowie, że chyba pokieruje się emocjami, odczuciami i prywatnymi poglądami.
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim wydaje mi się, że nastolatki tak nie mówią o uczuciach. Ty opisałaś dojrzałą miłość. Twoja bohaterka ma świadomość, że miłość to nie błysk, który jest i trwa pomimo wszystko. Ona mówi, że o miłość trzeba dbać, pielęgnować ją, poświęcać jej czas. Ostatnio wiele osób z mojego prywatnego otoczenia mówi jak to bardzo jest nieszczęśliwych, jak to oni się starają a druga osoba nie daje nic w zamian, albo o tym, że oboje przestali się starać, ale upierają się, że to nadal miłość, bo "kocha się za nic". Nie uważam tak - tylko dzieci potrzebują bezinteresownej miłości, każda inna to świadomy wybór dorosłego człowieka, który wie iż związek to nie chodzenie za rękę i nieustanne patrzenie w swoje oczy.
Natomiast już kolejny fragment mówi wręcz o chorobliwej miłości. Bohaterka wyraża się tak jakby bez swojego chłopaka (bo chyba nie męża) nie istniała, a to już jest błąd moim zdaniem (nie błąd opowiadania, w końcu postać ma swój własny charakter, a nie mój). Błędem jest, że ona tak nisko się ceni - istniałaby bez niego, gdyby musiała powinna dać sobie z tym radę, w końcu miłość (w sensie związek) to część życia, a nie całe życie i trzeba też kochać samego siebie.
Końcówka i wzmianka o chorobie - nie chciałbym by to był melodramat. Dramat - jasne, czemu nie. Kontrowersyjny - tym lepiej, ale płaczliwe i melancholijne cóś pragnąłbym uniknąć.
Pozdrawiam:
j-i-s.blogspot.com
Podoba mi się wyjaśnienie pojęcia miłości, jest nietypowe, i jeszcze się z takim na blogu nie spotkałam. Podjęłaś się czegoś trudnego, bo pisanie o chorobie nie jest łatwe i nawet jeśli chcesz się o ten temat tylko otrzeć to i tak cię za to podziwiam.
OdpowiedzUsuńO bohaterach jeszcze nie wiem co myśleć, ale ona musi go bardzo mocno kochać... czy on ją... czy kocha na tyle mocno by przy niej trwać pomimo choroby? Nie wiem, ale mam nadzieję, że się na nim nie zawiodę, i że chłopak da radę.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie na zwiastun (już jest) i prolog (pojawi się około 16):
sie-nie-zdarza.blogspot.com
Albo na mojego drugiego bloga o zupełnie innej tematyce niż ten pierwszy:
prawdziwa-legenda.blogspot.com