środa, 1 kwietnia 2015

Trzy



 

Poukładaj mnie,
kawałek po kawałeczku.”
J.R.
Miłość to nie jest, nie będzie i nie może być najzwyklejsze, pospolite uczucie. To nie jest żadne przyzwyczajenie, jak próbują sobie wmówić ludzie, którzy boją się przywiązania. Miłość to również nie troska czy wdzięczność. Tutaj należy uważać. Mieć się ciągle na baczności, aby nie mylić uczuć. Miłość to szaleństwo! Serce, które wali jak szalone. Światło, które oślepia, nieważne czy z zachodem słońca, czy też dopiero wschodem. A przede wszystkim… Miłość to chęć wstania z łóżka, chociażby tylko po to, żeby spojrzeć w oczy swej drugiej połówce. Jeśli kogoś prawdziwie kochamy, to właśnie ta osoba jest naszym ideałem, dlatego właśnie nie warto wcześniej szukać tylko i wyłącznie ideałów, które zewnętrznie zbliżają się do naszych najlepszych gustów. Ideałem jest osoba, z której potrafiliśmy uczynić bóstwo przez naszą miłość i chęcią pozostania przy nim już na wieki wieków… Jednakże, pierwszą trudnością, którą napotkamy na swojej drodze, to na pewno wyznanie miłości. Pamiętajmy o jednym! Mówiąc komuś „kocham cię”, obowiązkowo trzeba mieć świadomość, że to coś znacznie większego, niżeli zwykłe słowa. To przede wszystkim wyznanie, które do czegoś zobowiązuje. Jest świadectwem i dowodem na to, że chcemy dbać o tę drugą osobę. Kochać ją. Poświęcać jej jak najwięcej czasu. Szkoda jedynie, że niewiele ludzi tak naprawdę o tym wie…
-Świetnie wyglądasz- szepnął na moje ucho, krocząc pod rękę ze mną po dużym placu, na którym hulał wiatr. Czułam jak się czerwienię, dlatego nie miałam odwagi, by spojrzeć w jego oczy. Nie teraz, kiedy moja skóra na twarzy przypominała bardziej truskawkę.
-Dziękuję- powiedziałam cicho, patrząc na koszulę, którą zakupiłam razem na zakupach  z Michaelem. Uśmiechnęłam się pod nosem na samo wspomnienie naszej eskapady. Za każdym razem mina konającego łabędzia na jego twarzy, była dokładnie taka sama. Zupełnie tak, jakby wyuczył się jej na pamięć i postępował nieustannie według tego samego schematu. Doradca też z niego niestety żaden. Cokolwiek bym nie przymierzyła, ba… Mogłabym nawet wdziać na siebie worek na śmieci, on i tak wypowiedziałby swoją formułkę: „Wyglądasz cudownie. Kupuj i wychodzimy”.
-Dżess, słuchasz mnie?- zaraz… Cholera! Odpłynęłam! I kolejna wtopa. To normalne, że myślałam o Michim, podczas randki? Dziwne, bo sama nie potrafiłam odpowiedzieć sobie na to pytanie. I… Jak on mnie w ogóle nazwał? Czyżby zdrobniał moje imię? Zapiszczałam w środku. Ale… I tak znałam słowo, które brzmiałoby zdecydowanie lepiej.
-Wybacz, zamyśliłam się na chwilę- przyznałam, przystając na chwilę. Stałam jak wryta, patrząc na sporych rozmiarów helikopter. Momentalnie zrobiło mi się niedobrze. Serce podeszło mi do gardła, a ciało wbrew mojej woli zaczęło drżeć. No tak. Odruch bezwarunkowy na samą myśl o lataniu…
-Co się stało?- spytał troskliwie, uśmiechając się subtelnie. Patrzyłam maślanym wzrokiem prosto w jego oczy. Głębokie… Tak wiele mówiące… Mające tak wiele magii w sobie… Były cudowne. Zaczarowane i z pewnością mogę stwierdzić, że będą mi się one śniły po nocach.
-Okłamałam cię…- nie dość, że wariatka, która nawija jak najęta, niesłuchająca tego, co mówi, to jeszcze kłamczucha. Mój obraz w jego głowie musi być naprawdę niesamowity…- Tak naprawdę nie interesuję się tym czymś…- machnęłam ręką, wskazując na okazałą maszynę.- Wręcz przeciwnie… Cholernie boję się tego czegoś… Latanie, to raczej nie moje drugie imię…
-To po co te podchody, Dżess?- spytał nad wyraz łagodnie, mimo że ja przygotowałam się już do ostrej bury. Zaciskałam mocno swe powieki, by nie widzieć zawodu i złości w jego pięknych oczach. Zamiast tego, poczułam na swym policzku jego ciepłą dłoń. Uśmiechnęłam się, powoli otwierając oczy.
-Bo najzwyczajniej chciałam się z tobą umówić- odpowiedziałam bez zbędnego skrępowania. Po co miałam drugi raz popełniać te same błędy, kłamiąc? Nie było sensu tego powtarzać. Kto jak kto, ale ja byłam osobą, która uczyła się na własnych błędach.
-To co? Jakaś restauracja? Kino?- pytał, a na jego twarz wkradł się grymas zamyślenia. Bez zastanowienia pociągnęłam go za rękę, pewnie krocząc przed siebie.
-Tutaj widzę całkiem ładną trawkę. Aż prosi się, żeby na niej posiedzieć i po prostu porozmawiać- uśmiechnęłam się, co on odwzajemnił. Skoro zachwycałam się jego tęczówkami, to teraz jestem zmuszona tak samo intensywnie myśleć o jego cudownym uśmiechu. 

Będę myślał ile dałbym komuś,
Kto by czas zawrócił,
Kto by zatrzymał wskazówki,
Tylko na ten jeden moment,
W chwili, w której Cię poznałem,
Poszedłbym już w drugą stronę.”

M.H.
Przecież gdyby mi nie zależało, już dawno bym zrezygnował, prawda? Nie traciłbym czasu i nie poświęcał jej tak wiele czasu. To nic, że pomiędzy tym wszystkim i tak tęskniłem bądź czekałem, mimo że nie wiedziałem na co. Prawda stała zdecydowanie po mojej stronie. Nie walczyłbym, gdyby Sarah była dla mnie kompletnym zerem. Nie przejmowałbym się tym w takim sposób, gdyby nasz związek nic dla mnie nie znaczył. Po prostu, bym odszedł. Znalazł jakąś inną, która mogłaby w jakiś sposób załatać tą niewyobrażalnie dużą dziurę i po sprawie. Skreśliłbym brązowooką już na zawsze. Ale ja trwałem dalej. Powinna to docenić, czyż nie? W jakiś sposób przywiązać wagę do tego, że trwałem przy niej i trwałem, mimowolnie przywiązując się coraz bardziej. Czy nie widziała tego, że każdego dnia walczyłem to, żeby zakochać się w oczach i uśmiechu? Nie rozumiała tego? Przecież chęci miałem jak najbardziej szczere. To nie była już moja wina, że ideał miałem tylko jeden. Jedyny. A tkwił on w niskim, kruchym ciałku, które swymi niebieskimi tęczówkami rozświetlały nawet nieprzeniknione ciemności, a uśmiechem naprawiał świat…
-Jeszcze raz poproszę to samo- zwróciłem się do młodego barmana. Nie ma co… Jessi na pewno by mnie pochwalała za przepijanie swych problemów alkoholem… Już widzę, jak nosi mnie na rękach. Cóż, naszczęście jej tutaj nie było, zatem hulaj dusza, piekła nie ma! I pomińmy fakt, że właśnie tkwiłem w uciążliwym bezruchu, który bezpośrednio zmusił mnie do tego, co aktualnie robiłem.- Czyli mówisz, że masz na imię Hannah?- spytałem tym razem wysoką brunetkę, która swymi ciemnymi oczami lustrowała każdy mój ruch.
-Idziemy od razu do mnie czy do ciebie?- usiadła na moich kolanach, składając na mojej szyi delikatne, aczkolwiek niepozbawione drapieżności, pocałunki. Odchyliłem na moment głowę, przyłapując się na tym, iż mimowolnie mruczę.
-Wiadomo, że do mnie- przemówiłem, przełykając kolejny kieliszek gorzkiego trunku, który pod mój nos podstawił barman. Ot, właśnie chwila, w której wystawiłem samego siebie na własną śmierć. Przecież wiadomo, że ze mną mieszkała Sarah. Cóż… Wtedy jeszcze chyba nie do końca zdawałem sobie z tego sprawy. W mojej głowie jedynie huczało z powodu głośnej muzyki oraz nadmiaru spożytego alkoholu. Nie myślałem. Nie wiedziałem do końca nawet kim jestem. Sam nie byłem nawet w stanie stwierdzić czy na pewno chcę iść za tą dziewczyną. Robiłem jedynie to, co podpowiadały mi instynkty. Poderwałem się z zajmowanego wcześniej miejsca, ruszając niepewnie przed siebie.-Idziemy- wyciągnąłem rękę w stronę brunetki, by w jej towarzystwie udać się do mojego mieszkania…
Nie tak trudno jest zdjąć ubrania i uprawiać seks. To żadna nagość. Prawdziwą nagością możemy nazwać dopiero czas, kiedy odkryjemy przed drugą osobą wszystkie swoje troski, lęki. Zwierzymy jej się ze wszystkich tajemnic i absolutnie wszystkich przemyśleń, które krążą bądź krążyły w naszej głowie. Bo wówczas z czym zostajemy? Z niczym. Absolutnie niczym. Wszystko, co posiadaliśmy wcześniej, zniknęło. Tajemnicą, którą byliśmy do niedawna, zniknęła wraz z wyznaniami, którymi podzieliliśmy się z drugą osobą, której ufamy bezgranicznie. Nic dziwnego, że w dzisiejszym świecie ludzie wybierają jedynie nagość pod względem fizycznym. Nawet po fakcie, nie dręczą ich żadne wyrzuty sumienia czy strach, że w razie zdrady, zostaną z niczym. Uważają wówczas, że mają honor. Bzdura, przynajmniej według mnie. Nic nie jest warta duma ludzi dwulicowych, gdyż to właśnie dwulicowość stała się jedną z najpopularniejszych chorób cywilizacyjnych. Zwykła gra pozorów… Fałszywe uśmiechy…
-Nareszcie wróciłeś!- usłyszałem zniecierpliwiony głos, który przepełniony był złością. Lecz w tym wszystkim można było doszukać się uczucia. Troski, która łączyła się właśnie z miłością, którą Sarah żywiła wobec mojej beznadziejnej osoby.-Michael!- krzyknęła, lecz to nie spowodowało, że się opamiętałem.-Co to znaczy?! Kim ona jest?!- krzyczała, patrząc zaszokowanym wzrokiem na mnie oraz na brunetkę, która po usłyszeniu krzyków Sarah, zaprzestała zaborczych pocałunków, których stałem się godny.
-Hannah- oznajmiłem z lekkością. Jak dobrze, że wcześniej coś skłoniło mnie, żeby zapytać brunetkę o jej imię. Zawsze to inaczej wyglądało, że chciałem iść do łóżka z kobietą, której znałem imię. Chociaż… Nie. I tak brzmi idiotycznie.- Idź już. Mamy lepsze rzeczy do roboty- słaniając się po nogach, pociągnąłem brunetkę przed siebie.
-Stop!- wrzasnęła na cały regulator.- Hannah już dziękujemy. Wynoś się z naszego domu!- krzyknęła, wskazując brunetce drzwi. Ta, bez żadnego słowa więcej, wyszła, zostawiając za sobą jedynie trzaśnięcie drzwi. I zostałem. Sam na sam z Sarah. Patrzyła na mnie w taki sposób, jakby… Sam nie wiem. Podejrzewam, że nawet gdybym był trzeźwy, nie umiałbym rozszyfrować tych uczuć i emocji.- A z tobą porozmawiam, ale kiedy już dojdziesz do siebie. Połóż się- popchnęła mnie na kanapę, gdzie ostatecznie zasnąłem…

„Każdy chyba w życiu posiadał człowieka,
z którym łączyła go tak cholernie dziwna więź.
I nie było to uczucie - absolutnie.
Było to coś w rodzaju przywiązania,
chęci powiedzenia wszystkiego -
było to takie dziwne 'coś' czego nie da się zapomnieć nigdy.”

J.R.
To naprawdę smutne, że tak wiele par zapomina o tym, że małe kryzysy czy też wątpliwości są naturalnymi składnikami związków, których nie sposób się pozbyć albo wytępić, czy ignorować. To zresztą nie jest ważne. Najbardziej liczy się to, aby wszystkie przeciwności losu przekształcić w budulec do jeszcze większego i trwalszego uczucia. Głębokie, prawdziwe uczucie nie rodzi się z dnia na dzień. Jeśli kochamy i czujemy to, to już sukces. Jednakże, to zdecydowanie za mało, aby móc się tym żywić do końca swoich dni. Prawdziwe uczucie, to przede wszystkim gotowość do zainwestowania niezliczonej ilości energii i sił we wspólną przyszłość, mimo tak wielu trudności i przeszkód na drodze, którą kroczą zakochani… Nikt wcześniej nie mówił, że miłość będzie łatwa, bezproblemowa i lekka. Wprost przeciwnie. Ale czy właśnie nie to czyni ją aż tak piękną?
-Cześć, przyszłam do Michaela- jak przystało, przywitałam się z brązowooką brunetką, przekraczając próg mieszkania mojego przyjaciela. Nie znałam jej dosyć dobrze. Jedynie z widzenia czy opowieści Michiego. Jakoś on nigdy nie chciał, byśmy się poznały, może nawet bliżej zaznajomiły, czego do końca nie rozumiałam… Chcąc, nie chcąc, i tak mnie dopadły. Przyszły do mnie przypuszczenia, których obecności próbowałam się tak często wystrzec. Może Michi robił to specjalnie? Może nie chciał mnie ranić ze względu na naszą wspólną przeszłość? A może to Sarah była temu zdecydowanie przeciwna? Sama nie wiem… Ale nie znałam partnerki życiowej mojego przyjaciela, co jakże mocno mnie niepokoiło…
-Domyśliłam się, że nie do mnie- burknęła pod nosem, a jej chłód względem mojej osoby czułam nawet przez sporą odległość, która nas dzieliła. W nieopisany sposób miałam wrażenie, że mnie nienawidzi. Jej wzrok o tym mówił. Tak oschły. Wyprany z uczuć… Pusty…
-Nie przyszedł na umówione spotkanie… Nigdy wcześniej tego nie robił… Pomyślałam, że może coś się stało…- mówiłam w dosyć nieskładny sposób, próbując złożyć jedno spójne zdanie, co w rezultacie nie do końca mi się udało. Zdecydowanie nie pomagał jej surowy wzrok, zwłaszcza wtedy, gdy de facto znajdowałam się na jej terytorium. Nie przez przypadek Michi wcześniej wypalił z pomysłem, że dla naszej przyjaźni będzie o wiele lepiej, gdy znajdziemy sobie miejsce, które będzie tylko nasze. W ten sposób odkryliśmy naszą kawiarnię… Ale dopiero teraz to do mnie doszło, dlaczego tak o to zabiegał. No tak… Sarah… Wszystko zrozumiałam.
-A stało się. I to bardzo wiele. Otóż, wczoraj twój ukochany Michi przyprowadził sobie do domu panienkę… Szkoda, że znajdowałam się wówczas w domu. Zepsułam im najwyraźniej ciekawy wieczór- mówiła z przekąsem, nie spuszczając z mnie oka. Miałam coś na twarzy czy coś? To nienormalne, że ktoś aż tak intensywnie się komuś przyglądał…
-Co zrobił?!- pisnęłam cienko. Nie zważając na nic więcej, ominęłam szatynkę, znajdując się już w wewnątrz. Czułam jak krew w moich uszach pulsowała, zagłuszając jakiekolwiek myśli. Michi? Mój rozsądny, poukładany Michi?- Gdzie on jest?
-Śpi na kanapie- odpowiedziała obojętnie, lecz w tej samej chwili stanęła przede mną postać wysokiego blondyna, który patrzył na mnie oraz Sarah zaspanym wzrokiem. Drapał się leniwie po głowie, nieustannie ziewając.
-Musicie tak wrzeszczeć już z samego rana?- wykrztusił, a na jego twarzy pojawił się wyraźny grymas bólu. Czyżby właśnie teraz odzywał się wczoraj spożyty alkohol? Dobrze! Teraz niech cierpi! A przynajmniej w ten nieszkodliwy sposób.
-Musimy!- wrzasnęłam na całe gardło, mierząc go rozzłoszczonym wzrokiem. Dostrzegł sposób w jaki na niego patrzę. Niemal natychmiastowo otrząsnął się, lustrując dokładnie walkę, którą toczyłam z własnymi myślami.- Co ty, do cholery, wyprawiasz?! Piłeś!- popchnęłam go niemocno, uderzając pięścią o umięśniony tors chłopaka.- Ty nie pijesz! Nigdy wcześniej nie piłeś!
-A może najpierw byś się ubrał?- wycedziła szatynka przez zaciśnięte zęby. Spojrzałam na nią zdezorientowana i co zobaczyłam? Zazdrość całkowicie obezwładniła jej ciało. Nawet ja nie spostrzegłam, że Michi jest w samych bokserkach. Zresztą, co to miało do rzeczy?Przecież to wręcz niedorzeczne, bo co ma piernik do wiatraka? I właśnie wtedy się na chwilę zatrzymałam. Zastopowałam myśli, spoglądając z konsternacją na szatynkę. Zazdrość... Zazdrość obezwładniła jej ciało. Zazdrość kierowała jej ciałem. Zazdrość uczyniła z niej innego człowieka... Zazdrość, która zaślepiała zdrowy rozsądek.
-Spokojnie. Widziałam go już w wersji, jak go matka na świat wydała- umiejscawiając swój wzrok z powrotem w tęczówkach Michaela, kolejny raz rozpoczęłam konwersację samym wzrokiem. Tak porozumiewaliśmy się najskuteczniej. Zwłaszcza, kiedy były pomiędzy nami osoby trzecie. A Sarah? Zaraz po moich słowach, ze zgorzkniałą miną wyszła w tempie szybkiego marszu z mieszkania. Cholera… Nie chciałam źle… A jak wyszło? Jak zawsze, czyli tragicznie…
~*~
Wreszcie! Wreszcie nastała przerwa świąteczna! ;D
Cieszycie się tak samo jak ja? ^^
Co do trójeczki... Cóż, będę się starała, aby rozkręcić nieco akcję, bo jak na razie to nie ma się bardzo czym zachwycać. ;p 
Zatem do następnego, Kochane. ;**

30 komentarzy:

  1. Po prostu świetny nic dodać nic ująć
    Masz super bloga
    Z niecierpliwością czekam na kolejny
    BUZIAKI :*

    OdpowiedzUsuń
  2. 'Ta pierwsza część' do wspomnienia Jessici, tak? A dalsza część to już teraźniejszość?
    Pięknie opisałaś miłość w słowach Jessici <3 Czysta prawda.
    Co ten Michael wyrabia?! Ma Sarę a idzie do łóżka z jakąś Hanną! To chyba nie jest fair...
    Czekam na kolejny!
    Buziaki kochana i WESOŁYCH ŚWIĄT :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze myślałam, że Michi jest taki hmm... święty? Jednak w tym rozdziale okazało się, że nie jest aniołkiem, to pewnie przez alkohol :p
    Słowa opisujące miłość- cudo ♥
    Oczywiście czekam na kolejną część!
    Buziaki i wesołego jajka xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow, wow! Jaki ładny nagłówek i tło! *-*
    Bardzo fajnie ujęłaś tę definicję miłości. W sumie, chyba tak powinno się nią określać, bo faktycznie miłość to szaleństwo. A co do tych słów 'kocham cię' - zdecydowanie tracą swoją piękną wartość, a szkoda.
    Widać, że Jess była bardzo zestresowana, kiedy umówiła się z Didlem i doszło do spotkania. Mogła przecież od razu powiedzieć, że nie interesują ją helikoptery. Widać te iskierki, jakimi Thomas ja darzy *-* To takie słodkie!
    Michael..zawsze myślałam, że to taki aniołeczek, ulala aureola i skrzydełka! A tu proszę, bóg łóżek i mistrz drinków! ;-; Czyżby Hannah miała udomowić się na stałe u ciebie? Byłoby to bardzo ciekawe rozwiązanie! Ale szkoda mi Sarah. Widać, że ona go bardzo, ale to bardzo kocha. A on? On tak po prostu ją zranił i zdradził. Szkoda mi jej, liczę, ze wszystko się jeszcze ustabilizuje ;-;

    Nie pozostaje mi nic, jak czekać na następny :)
    Pozdrawiam i zapraszam na trójeczkę http://zuuzannes-world.blogspot.com/
    :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale się porobiło!
    Michi? Ten porządny, kochany, rozsądny Michi się upił i zdradził Sarah z przypadkową dziewczyną? Hayböck staczasz się chłopie będąc w tym związku! Trafił do baru przez kłótnie wywołaną zazdrością jego dziewczyny, a że się tak się upił? Nieładnie, Michael!
    Jessica w końcu musi zrozumieć, że zależy jej na Michim bardziej niż na przyjacielu! Przecież jak cały czas o sobie myślą, no?
    Pozdrawiam i życzę weny ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej Kochana :*
    Michi co się z nim dziej? Taki nasz aniołeczek, powoli przeradza się w diabełka :3 Upity Michi to może być ciekawy widok :)
    Jess i Hayboeck są dla mnie parą idealną i nie ważne co się będzie dziać muszą być razem :*
    Opisanie uczucia jakim jest miłość- mistrzowskie! :)
    Wesołych Świąt ;*
    Buziaki <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Hahahaha w tym rozdziale w Jess zobaczyłam samą siebie.
    Kiedyś do dziewczyny przyjaciela powiedziałam, że może być spokojna o nasz wyjazd z paczką do Zakopanego, bo Maciek (jej chłopak) zasypia po 3 minutach będąc ze mną w jednym łóżku...
    Jej mina była bezcenna, nawet nie wiesz ile musiałam się natłumaczyć, że chodziło mi o spanie w jednym łóżku kiedy mieliśmy po 6 lat, a nasi rodzice pojechali z nami nad morze.
    Masakra.
    Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mam pojęcia, czy oni oboje zdają sobie sprawę o uczuciu. O ile Michiemu zaczęto coś świtać, to w stosunku co do niej nie mam pojęcia.. Wiele niedopowiedzianych słów w jej głowie może w końcu utworzą rozwiązanie. Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jessi myśli o Michim podczas randki z Thomasem? To chyba nie do końca normalne. Hm... :)
    Podoba mi się, jak zareagował Thomas na wieść o tym, że Jessi nie interesuje się lotnictwem. Mógłby się zdenerwować i zakończyć to spotkanie w niemiłej atmosferze, ale jednak tak nie zrobił. Wydaje mi się, że to oznacza, iż Thomas polubił naszą bohaterkę. :) Ciesz mnie to, ale ja nadal nie widzę przyszłości na linii Jessica i Thomas... Widzę za to przyszłość na linii Jesica - Michael. :)
    No właśnie... Michael. Co on wyprawa? :c Dlaczego wszystko wywraca do góry nogami? Rozumiem, że jest zły, rozżalony i z całą pewnością zazdrosny o Jess, ale nie może postępować tak, jak dotychczas. Zniszczy tym siebie, swój związek, ale może to również odbić się na Sarah. Wspominał, że ją kocha. Że gdyby mu na niej nie zależało, to nie walczyłby o nią. Ale czy rzeczywiście o nią walczy? Czy rzeczywiście stara się naprawić i na nowo rozniecić płomień pomiędzy nim, a Sarah? Ja mam co do tego nieco inne zdanie. Gdyby rzeczywiści tak było, nie chciałby przespać się z byle jaką Hannah. -.- No proszę Cię! ;/ Co on sobie w ogóle myślał? Wiedział, że Sarah jest w domu, a kiedy już stanął przed nią wraz z Hannah niczym się nie przejął. Nie interesowały go jej uczucia. Rozumiem, że był pod wpływem alkoholu, ale to żadne wyjaśnienie. Absolutnie żadne! No kurczę, tak jak go uwielbiam, tak teraz jestem na niego wściekła! -.-
    Myślę, że Jess ma niemały wpływ na naszego Michaela. Idzie to dostrzec już w pierwszym rozdziale, ale teraz jestem o tym przekonana. Przykro mi, że Sarah tak okazuje tą niechęć do przyjaciółki skoczka, ponieważ Jess mogłaby wskórać co nie co w ich relacjach. Jednakże, rozumiem jej zazdrość. Nie wiem dlaczego... Sarah trochę mnie denerwuje, ale i tak potrafię znaleźć zrozumienie po jej stronie... Myślę, że nie można przekreślać każdego człowieka, tak jak zrobiła to z Jessicą.
    Podobała mi się ta wzmianka o ich rozmowie... ich tęczówkach... To takie pięknie i romantyczne! ♥ I wiesz co? To kolejna oznaka, że oni nadal się kochają. Tak! Oni się kochają. Może nie okazują tego, może sami nie są tego do końca pewni, ale jestem przekonana, że w głębi ich serca nadal jest ten płomień miłości, którym kiedyś się darzyli. ♥
    Mam nadzieję, że niedługo dowiem się o przyczynach ich rozstania. :) Bardzo mnie to intryguje! :)
    Czekam na kolejny, Kochana! ♥♥
    BUZIOLKI! :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Po pierwsze świetny rozdział!
    Po drugie. Michael pomału stacza się na dno. Dlaczego tak postępuje? Nie powinien zatapiać smutków w alkoholu, wręcz przeciwnie powinien spędzać czas z osobami, które go kochają. Rozumiem, nadal kocha Jessikę, ale oni nie są już razem. Jeśli chciałby to zmienić, to niech w końcu o nią zacznie walczyć, niech pokaże, że nie jest mu obojętna, że uczucia do niej nie wygasły.
    Martwię się o niego, ale także o Jess. Oni nadal się kochają, nie okłamią nikogo. Tylko będą przez to cierpieć.
    Zachowanie Jess też mnie trochę martwi. Myśli, że jest zakochana w Thomasie, a i tak nadal myśli o Michaelu.
    Czekam na następny i weny życzę !
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. To wszystko tak naprawdę jest obustronną zabawą w kotka i myszkę. Uczucia Michiego i Jess są tak zagmatwane, że w ogóle trudno się w nich rozeznać. Wiadomo tylko, że mimo wszystko się kochają. Ale oprócz tego cała reszta jest mieszanką impulsów, zachcianek, emocji i wpływu różnorakich czynników z zewnątrz.
    Perswazja Jess względem samej siebie jest naprawdę bardzo silna. Przecież "zakochanie się" w Thomasie jest niczym innym, tylko właśnie jej skutkiem. I tak, w połączeniu z zauroczeniem jego wyglądem, Jessi wywnioskowała, że coś do niego czuje. No ale tym czymś w żadnym wypadku nie jest miłość.
    Na Michiego natomiast wpływ ma bezsilność wobec całej sytuacji, która pojawia się przez troskę o Jess. Bo gdyby nie to, on by zawalczył. Michi próbuje żyć normalnie i ułożyć jakoś układankę jaką jest jego życie, ale jest tak rozproszony i załamany, że nie zauważa, że kawałki, które ze sobą zestawia, w ogóle do siebie nie pasują i tym samym psują efekt końcowy całości.
    Mam nadzieję, że to powyżej brzmi choć trochę po polsku, bo po bezsennej nocy trudno mi cokolwiek sklecić.
    Pozdrawiam :)
    PS Nie mam pojęcia, ale może miałabyś ochotę zapoznać się trochę z projektem mojego nowego opowiadania? Rozdziały jeszcze czekają na dodanie, ale już niedługo wszystko ruszy z kopyta. Mogę ci zdradzić, że nie zabraknie uczucia, akcji i ironicznego humoru. Co ty na to? Na twojej opinii bardzo mi zależy.
    http://how-to-become-a-champion.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Michi weź zepnij dupę i powiedz Jess, co do niej czujesz, a nie się upijasz :v
    Jessica...olej Thomasa, bo nic z tego nie wyjdzie, skoro myślisz o Michaelu na randce...
    Oni powinni być razem, bo to na kilometr widać, że się kochają (oni w sensie Michi i Jess)
    Jestem ciekawa ich dalszych losów :)

    Jeśli chodzi ogólnie o opowiadanie, to z każdym rozdziałem zakochuję się w nim coraz bardziej <3
    Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział <#
    Buziaki, Nikki ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Śliczne , naprawdę . Zapraszam na mój nowy rozdział http://niezostanieszsama.blogspot.com/ Blog nie co troszkę w innej wersji . Nawet i ja zmieniłam nieco nazwę . Pozdrawiam i Wesołych Świąt

    OdpowiedzUsuń
  14. W tym momencie podziwiam Sarah. Ja na jej miejscu przywaliłabym Michaelowi przy tej całej Hannah, a ona zachowała się całkiem inaczej. Nie spodziewałam się, że Michi może zacząć zatapiać swoje smutki i problemy w alkoholu, a co gorsza zdradzić Sarah...
    Thomas. Thomas to naprawdę fajny koleś. Widać, że bardzo lubi Jess i może coś z tego w przyszłości wyniknie.
    "Spokojnie. Widziałam go już w wersji, jak go matka na świat wydała" Nie ma to jak paplać bez zastanowienie :D Szczerze, nie wiem, co bym pomyślałam po usłyszeniu takich słów.
    Czekam na kolejny <3
    Wesołych Świąt :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  16. Pozwole sobie zacytowac pania Kore Jackowska: "Kocham, kocham, kocham." 

    Nadrobilam zaleglosci. Przepraszam, ze dopiero teraz, ale jak dobrze wiesz: matura tuz tuz...

    Zostaje tutaj do konca bo widze, ze to bedzie zajebista historia <3

    Czekam na nowy rozdzial.

    Pozdrawiam serdecznie i zycze duzo weny oraz wesolych swiat :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Spodziewalam się wszystkiego, ale nie sytuacji zakrapianej alkoholem i zdrady.....
    nono lubię ten pazur. Mam nadzieję , że będzie go więcej i więcej! :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak to nie ma się czym zachwycać!? Dziewczyno, to co piszesz jest GENIALNE! <3
    Te wszystkie przemyślenia sprawiają, że należy się chwilę zastanowić. Bardzo lubię, kiedy nie wszystko jest podane na tacy i trzeba wysilić swoją mózgownicę :D
    A co do treści: szczerze mówiąc, nie bardzo rozumiem Michiego. Jest w związku z Sarah, zależy mu na Jess, a idzie do łóżka z jakąś Hannah. No przepraszam bardzo, ale tak chyba nie postępuje inteligentny facet :D Chociaż duża w tym zasługa alkoholu, to na pewno xD A ten tekst Jessici do Sarah - mistrzostwo świata xDDD No i ciekawa jestem, kiedy oboje z Hayboeckiem zdadzą sobie sprawę z tego, że między nimi nadal jest chemia i należy coś z tym zrobić ^^ Czekam z niecierpliwością na kolejny :3 Buziaaaki :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Aj Michi, Michi.. Nie ładnie tak zdradzać swoją dziewczynę.!
    Sarah jak ona może być taka spokojna gdy ich przyłapała, podziw ;)
    Jessica na randce myśli o Michim? Coś tu nie tak, czyżby dalej go kochała?
    Czekam na kolejny ;)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Zupełnie nowa odsłona Michiego, jestem pod wrażeniem w jakim świetle go ukazałaś. Rozdział cudowny. Randka Jess i Didla chyba się udała, nawet jeśli popełniła tę "gafę" z lataniem. Fajnie, że odważyła się powiedzieć mu prawdę, szkoda tylko że jej głowę zaprzątał pewien blondyn, który w tym czasie upijał się w pubie. No cóż, jestem ciekawa kolejnych rozdziałów, szczególnie jak ukarzesz tę niczym nieuzasadnioną zazdrość Sarah.
    Pozdrawiam i buziole :*

    OdpowiedzUsuń
  21. No i masz mnie. Zostanę tu juz na pewno do samego końca.
    Zakochałam się w tej historii i z przyjemnością mogę stwierdzić, że niektóre fragmenty są najpiękniejszym poradnikiem o miłości jaki w życiu czytałam.
    Pierwsza część... jestem pod ogromnym wrażeniem Twojego talentu.
    Styl pisania mnie zaczarował. Lekki i przyjemny do czytania, a zarazem zawierający najświeższe wartości.
    Co więcej mogę powiedzieć ?
    Gdy teraz siedzę w swoim pokoju i wzrokiem przeszukuje moją sporej wielkości bibliotekę, mogę stwierdzić, że jest naprawdę mało książek, które dorównują twojej twórczości.
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział ;)
    Pozdrawiam i życzę dużo weny i zapału do dalszego pisania ^^
    Buziaki ;*


    P.S. Czy mogłabym zaprosić Cię do przeczytania mojej historii ?




    OdpowiedzUsuń
  22. Rozdział świetny! Jess nawet na randce myśli o przyjacielu, zaznaczmy, który był jej chłopakiem ;p Myślę, że ona nadal coś do niego czuje, a chce to zagłuszyć umawiając się z innym i wmawiając sobie, że się w nim zakochała.
    Zachowanie Michaela totalnie mnie zaskoczyło, nigdy więcej zatapiania smutków w alkoholu ! A co do niego, to też mi się wydaje, że nadal coś czuje do Jess...
    Mam nadzieję, że kiedyś zrozumieją, że są sobie pisani ;p Czekam na kolejny i życzę duużoo weny :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  23. Tyle się wydarzyło podczas tych trzech rozdziałów , że w końcu co nieco poskładałam sobie w główce.
    Pech chciał , że Michi znalazł się w najmniej odpowiednim miejscu zapijając smutki alkoholem , ale czy to czasami nie pomaga?
    Pomaga. Na chwilę , ale jednak.
    Często potrzebujemy tej chwili , aby odpocząć od nużących myśli , od dręczących wspomnień...
    Szkoda jedynie , że poprzez Hannah , zranił również Sarah , bo jakoś w głębi duszy wiem , że to dobra dziewczyna.
    Czekam niecierpliwie na kolejną odsłonę Twojego talentu.
    Całuje!♥

    OdpowiedzUsuń
  24. Wspaniały rozdział, wspaniały blog i autorka tego dzieła. W prostocie tkwi piękno. Jesteś dowodem że nie potrzeba nie wiadomo jakiej gry słów by stworzyć coś co łapie za serce i chce się tego więcej.
    Ja juz jestem twoja wierną czytelniczka. Życzę Ci przede wszystkim weny, byś mogła ciągle zachwycać swoją twórczością.
    Czekam na więcej!
    Zapraszam również do moich skromnych progów.

    OdpowiedzUsuń
  25. To jest po prostu cudowne!
    Nie mam słów,które mogły by to opisać.
    Czekam na kolejne rozdziały. ;*
    Pozdrawiam! ^^

    OdpowiedzUsuń
  26. To jest genialne! Cudowne! Najlepsze! Kurde... brakuje mi słów!
    Twój styl pisania i wgl no wszystko! <3
    Widać że Michi po prostu kocha Jess...
    No ale Diethart jest taki słodki <3
    Super! Super! Super i jeszcze raz super!
    Już się nie mogę doczekać następnego! :D
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  27. Smiem twierdzić iż piszesz cudownie, zaskakujesz mnie z rozdziału na rozdział.
    Michi i Jess ahh...... Didl i randKa z Jess powalające, te wpadki xD bardzo mi się podobają każde słowa wstępne, no po prostu CUDO! Szkoda, ze oni tak w kotka i myszkę. Widać, że się kochają no, ale czas pokaże :)
    Bardzo chcę Ci podziękować za zaproszenie i bardzo za komentarz, to wiele dla mnie znaczy ;** życzę dużo weny co do następnego i mam nadzieję, że się nie gniewasz, że ja tak późno. Za co Cię cholernie przepraszam :/
    Pozdraiwam, NOT PRINCESS <3
    NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NASTĘPNEGO!! <3

    OdpowiedzUsuń
  28. I'm impressed... Dobra, oddech i lecimy z komentarzem. Słowa wstępu... Wow. I właśnie, dlatego ja wolę pisać głównie dialogi, bo przy wielu takich zamiarach u mnie wychodzi masło maślane, a u Ciebie coś cudownego! Ciężko mi cokolwiek wykrztusić z siebie więc teraz odniosę się do treści, a dokładniej do postaci.
    Zacznę od Michaela, który zaskoczył mnie. Bardzo. W jednym momencie chciałam mu trzasną przez łeb i przytulić zapraszając na drinka. Jess... po kiego ona się umawia z Diethartem skoro widać, że pasuje do Michiego perfekcyjnie? Jednak zazdroszczę jej pomysłowości i umiejętności wychodzenia z wpadek, bo randka z Didlem początkowo zapowiadała się na dosyć zabawną porażkę ;)
    Czekam na następny z niecierpliwością! ;*

    Pozdrawiam,
    British Lady

    OdpowiedzUsuń
  29. Cześć !
    Wpadłam przypadkiem i mogę ci obiecać że zostanę to dłużej!
    Twoje opowiadanie jest po prostu IDEALNE ! Świetni bohaterowie, pomysł, oryginalność, fabuła, każdy cytat, każde słowo tworzy tę historię która wciągnęła mnie doszczętnie!
    Michi taki niegrzeczny 3:) Diabełek <3
    Ale uroczy z drugiej strony... mam nadzieję że szybko się chłopak wytłumaczy!
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i życzę weny twórczej kochana <3 Buzioole :*
    Serdecznie zapraszam do mnie: http://youmusttofly.blogspot.com/ <3

    OdpowiedzUsuń
  30. M. to dla mnie spadł niżej niż na dno, przynajmniej w moim rankingu. Jak mógł sprowadzić pierwszą lepszą dziwkę do mieszkania, gdzie mieszka ze swoją dziewczyną? Co to za facet? On jest totalnie nieodpowiedzialny, infantylny, niedorosły.
    J. Nie powinna o nim myśleć, bo on naprawdę nie jest tego wart (zwłaszcza, że już wiem czemu się rozstali i w jakich okolicznościach, bo przeczytałam trzy rozdziały do przodu, tylko na tel, dlatego komentuję teraz dopiero).

    sie-nie-zdarza.blogspot.com
    prawdziwa-legenda.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń