„Zasnąć
i obudzić się jak
wszystko będzie dobrze.”
J.R.
-Kiedy
wróciłaś?- spytała, odprowadzając swego partnera wzrokiem. Mogłabym nawet
przysięgnąć, że… uśmiechnęła się do mnie? Dziwne. Niepodobne do tej samej Evy,
którą znałam. Tej samej blondynki, która była współwinna temu wszystkiemu, co
działo się w moim życiu. Zarówno tych złych, jak i dobrych chwil…
-Właściwie
to jeszcze dziś…- wykrztusiłam, nie mogąc w żaden sposób przewidzieć dalszego
ciągu naszej konwersacji.- Wróciłam, ale to tylko dlatego, że powstały pewne
komplikacje po drodze. Nie mogłam tam dłużej zostać. Wyjadę niedługo, lecz
najpierw jak najszybciej postaram się uporać z mieszkaniem…- zaczęłam gęsto się
tłumaczyć, mając świadomość, iż samo moje brzmienie jest żałosne w tej
sytuacji. Trudno. Nie wiedziałam, co kłębiło się w jej głowie. Nie miałam
pewności czy oby na pewno kolejny raz nie ma w zamiarze zniszczenia kariery
Marco.
-Ciii-
wypuściła z płuc powietrze, patrząc na mnie z uwagą.- Nie chciałam z tobą
rozmawiać o tym… No wiesz…- zmieszała się, patrząc na swoje dłonie.- Sama nie
wiem jak to nazwać… Chciałam cię za to przeprosić, Jessico- spojrzała ze
szczerością w moje oczy, próbując subtelnie się uśmiechnąć.
-Przeprosić?-
ze strachem w oczach podziwiałam treść jej zielonych tęczówek. Nie trzeba było
być facetem, żeby faktycznie stwierdzić, że są piękne…- Ja… Ja właściwie
ciebie… Nie, stop… Ja właściwie was rozumiem. Z miłości robi się różne głupie
rzeczy, nie zważając na konsekwencje- zdołałam w końcu wydukać, chcąc wykrzesać
z siebie na tyle energii, aby móc odwzajemnić przyjacielski uśmiech Evy.
-Masz
wolną drogę- rzekła pewnie, odgarniając kosmyk jasnych włosów z czoła.
Obrzuciłam ją zdezorientowanym spojrzeniem, rozglądając się wokoło. Bo o co tak
w ogóle mogło jej chodzić?- Nie, nie. Thomas w dalszym ciągu jest mój. To już
nigdy się nie zmieni, ale Michael…
-Nie
rozmawiajmy o nim, dobrze?- zerwałam się szybko, czując ciarki na plecach na
samo wspomnienie o blondynie.- Sarah nie może dowiedzieć się, że jestem w
Austrii. Nie może…- ukryłam twarz w dłoniach, lecz była to jedynie głupia,
ludzka bezradność. Bezsilność wobec bólu, który zabijał mnie kawałek po
kawałku…
-Wszystko
będzie dobrze, Malutka- kolejny dziwny gest z jej strony. Wtuliła mnie
delikatnie do siebie, gładząc z wyczuciem po plecach. Nie poznaję tej Evy…-
Posłuchaj mnie teraz uważnie…- spojrzała mi w oczy, a ja dałam znak skinieniem
głowy, że jestem gotowa. Była poważna. Poważna, ale także tajemnicza…
Intrygujące…- Michael rozstał się z Sarah. Wiesz, co to oznacza?- niemal
wykrzyknęła ostatnie zdanie, patrząc na mnie z uśmiechem wariatki. Co to
oznacza? Bo ja sama nie wiem. Spięłam się wyraźnie, skubiąc rękaw swojego
płaszcza. Rozstanie? Michael i Sarah? Boże… Czemu oni? Dlaczego to on musiał
cierpieć? Przygryzłam dolną wargę, nie potrafiąc wydusić z siebie nawet
półsłówka. Patrzyłam tępo przed siebie, skupiając myśli na jednym punkcie przed
sobą. Tak ciężko… Cholernie ciężko było pogodzić się z jego bólem…
-Cierpisz?-
kolejny raz z rozmyślań wyrwał mnie głos blondynki, która znowu wtuliła mnie do
siebie. Dziwne, ale mojego dawnego wroga zaczęłam traktować niczym
przyjaciela…- Widzę, że cierpisz….- szepnęła na moje ucho, gładząc delikatnie
moje włosy.- Michael mówił raz, że kogoś znalazłaś sobie w Niemczech… To on
sprawił, że wróciłaś, tak?- przytaknęłam martwo głową, wybuchając płaczem. Nie
wytrzymałam. Nie potrafiłam już dłużej wstrzymywać łez… Chciałam być silna,
lecz zwyczajnie nie potrafiłam taka być…- Kochasz go jeszcze?- spojrzałam na
nią z niezrozumieniem, w dalszym ciągu krztusząc się szlochem.- Mam na myśli
tego, który został w Niemczech. Michaela kochasz i wiem to doskonale…
-Kocham…-
wydukałam ledwo, kiwając głową.- Cholernie kocham… Do bólu banalnie kocham
Erika…- wykrztusiłam, wybuchając jeszcze donośniejszym płaczem. Może
przynajmniej te wylane łzy choć w małym stopniu oczyszczą moją duszę…- Kocham…
Kocham…- powtarzałam głosem zakłócanym przez niemiarowy szloch.
-Skarbie…-
odsunęła mnie od siebie, patrząc ze spokojem w moje zapłakane tęczówki.-
Wszystko się ułoży. Jesteś piękną kobietą, która potrafi kochać…- pogłaskała
delikatnie mój policzek, ścierając z niego kolejne łzy.- Ale bądź odważna,
dobrze? Pamiętaj, że to zawsze lepsze od pokornego milczenia i zgadzania się na
wszystko, bo jedynie walka wyzwala takie siły, o których nawet nie masz
pojęcia. A musisz walczyć o swoje szczęście. O miłość… Bez miłości nie
zbudujesz niczego… Niczego, słyszysz?- szepnęła.- Walcz o tego, którego
kochasz. Nie obracaj się w tył. To ci niczego nie ułatwi ani nie ulży w bólu. Żyj
tym, co tu i teraz. To, co wydarzyło się w przeszłości, wcale nie musi mieć pokrycia w dniu dzisiejszym. Daj im
szansę. Daj szansę sobie. Daj szansę swojemu sercu…
∞
Kiedy
przychodzi i staje na mojej drodze jestem pewna. Pewna tego, że tylko przy nim
mogę czuć się tak dobrze. Że tylko jego mogę pokochać w taki sposób. Że tylko
on potrafi podarować mi taką miłość, która jest dla mnie słodka, nieskazitelna,
wręcz idealna, perfekcyjna. Tylko ten scenariusz wiecznie się powtarzał.
Przychodził, przewrócił moje życie do góry nogami, a potem… Następnie tak czy
siak zostawałam sama z bałaganem w głowie i życiu. Jednakże, nikt nie mógł mi
go odebrać w snach. Jedynie w tymże marnym mirażu mogłam mieć go w całości.
Tak, zdecydowałam się w końcu. Dziwi mnie to nawet mnie samą. Zdecydowałam się
i wiedziałam w końcu, kto tak naprawdę jest dla mnie ważny. Ważny w mojej
pokrętnej logice i oceniany według mojej lekko nienormalnej miarki, lecz
ważniejszy od tamtego drugiego. Pokręcone, wiem. Ja od zawsze, zresztą, byłam
pokręcona…
-Czego
chcesz?- burknęłam, siląc się na obojętność. Jak dobrze, że rozmawialiśmy przez
telefon. Nietęgi wyraz mojej twarzy już na starcie pozbawiłby mojej wypowiedzi
stanowczości oraz wiarygodności w moje słowa.
-Chciałem
pogadać…- powiedział przybity. Nie musiałam widzieć go na żywo, żeby móc
wyobrazić sobie smutek oraz męczenie na jego twarzy. Zacisnęłam dłonie w
pięści. Czułam jakby ktoś wiercił boleśnie dziurę w moim brzuchu. Dlaczego tak
trudno się pożegnać?- Brakuje mi ciebie… Rozmów z tobą, twojego uśmiechu,
widoku roześmianych oczu…
-A gdzie
poszła Susanne? Zapewniam cię, że od razu jak wróci, zaspokoi wszystkie twoje
pragnienia i potrzeby. Niepotrzebnie dzwonisz- oznajmiłam ozięble, nadal mocno
ściskając dłoń w pięść. Nie chciałam, aby cierpiał. Nigdy… Owszem, nie
odczuwałam jego bólu tak, jak Michiego, ale… Nic na to nie poradzę, że nie
pozostawał dla mnie bez znaczenia.
-Daj mi
ostatnią szansę… Proszę cię…- wydusił, a ja dałabym sobie rękę uciąć, że
właśnie wtedy spod jego powiek uwolniły się łzy.- Susanne nie będzie w naszym
życiu, obiecuję ci. Przeprowadzimy się na drugi koniec świata, będziemy
szczęśliwi. My. Ty i ja… Tylko i wyłącznie… Nikt więcej.
-A
pamiętasz ile wcześniej było takich obiecywanek?- parsknęłam ironicznym
śmiechem, na który wcale nie miałam ochoty.- Wcześniej miałeś to gdzieś. Widzę,
że ułożyłeś sobie ładne plany na przyszłość. Powodzenia w spełnianiu ich. Beze
mnie- zaznaczyłam.
-Ale ja
bez ciebie nie umiem… Nawet nie chcę…- mówił w niezrozumiały sposób. Moje serce
pękało. Płakało, rozpaczało, wręcz wyło z bólu, który mu dostarczałam. Co
zrobić? Jeśli teraz nie odetnę go od czynnika rażącego, ono już na zawsze
będzie cierpieć…
-Za
późno…- wyszlochałam. Znowu. Kolejny raz dzisiaj nie potrafiłam powstrzymać się
od łez. To jednak nie na ludzie siły, aby walczyć z tak silnymi instynktami…-
Kocham cię, Erik. Kochałam, kocham nawet teraz po tym wszystkim… Po tym ile
razy mnie zwodziłeś i zawodziłeś, ale…- właśnie w tej chwili rozbrzmiały w
mojej głowie słowa Evy. Nie mogę siedzieć cicho i jednocześnie być szczęśliwą.
Aby osiągnąć ten stan, muszę zmienić własną naturę. Przełamać własne lody i w
końcu mówić o tym, co mnie trapi.- Moja miłość tutaj na nic. Ty od zawsze
miałeś problem z decyzją. Nie potrafiłeś zrezygnować z czegoś na rzecz
drugiego. To właśnie przez to zaprzepaściłeś szansę na naszą miłość. Nie mów
teraz, że ci szkoda, proszę. To czasu nie cofnie i nie naprawi błędów. Weź
jedynie moje słowa do serca, przemyśl je i wystrzegaj się tego samego, kiedy
dostaniesz drugą szansę na szczęście- zakończyłam, wycierając ze swego czoła
kropelkę potu.- Powodzenia, Erik- uśmiechnęłam się od niechcenia, pragnąc
przekazać mu tę samą energię, która właśnie teraz mną kierowała.
-Bądź z
nim szczęśliwa, Jess…- wydusił z siebie, po czym przerwał połączenie. Czyli
teraz nastał już prawdziwy koniec… By dopełnić swego dzieła, usunęłam z
telefonu numer Niemca. Pożegnanie. Nasze ostatnie. Nigdy w życiu nie
pomyślałabym, że właśnie tak ono będzie wyglądać. Tak ozięble, gdzie wokół
przejawia się jedynie zawiść, otoczona trudną miłością, dla której rozum to za
mało… Jednakże, byłam z siebie dumna. Tak. Skończyłam z połową swych utrapień.
Wszystko teraz miało iść jedynie we właściwym kierunku. Moimi szlakami, które
będę sama sobie wytyczać. Stałam przed okazałymi, hebanowymi drzwiami.
Przymknęłam na chwilę powieki, zachłystując się rześkim powietrzem. Przetarłam
swe powieki, chcąc upewnić się, że nie ma tam już śladów łez. Poprawiłam włosy,
po czym wykonałam zdecydowany ruch…
~*~
Hej,
Skarby moje najdroższe! ;*
Kolejny rozdział z kolei składam w Wasze ręce. Ech, przejściówki powoli mijają, a to najważniejsze! ;D
Któraś z Was była na LGP? Jak wrażenia? No już, już! Opowiadać mi tutaj wszystko. ;]
Widzimy się w następny piątek. Ktoś ma z Was pomysł, co dalej z bohaterami?
Ach, nawet nie wiecie, jak bardzo stresuję przed następnymi rozdziałami. o.O hehe
Do następnego, Misiaki. ;*
Kocham Was, pamiętajcie! ♥
Kolejny rozdział z kolei składam w Wasze ręce. Ech, przejściówki powoli mijają, a to najważniejsze! ;D
Któraś z Was była na LGP? Jak wrażenia? No już, już! Opowiadać mi tutaj wszystko. ;]
Widzimy się w następny piątek. Ktoś ma z Was pomysł, co dalej z bohaterami?
Ach, nawet nie wiecie, jak bardzo stresuję przed następnymi rozdziałami. o.O hehe
Do następnego, Misiaki. ;*
Kocham Was, pamiętajcie! ♥
A Pani Klaudia znowu włączyła reklamy nie w tym momencie. xD :(
OdpowiedzUsuńNie poznaję Evy... Czyżby i jej Sarah zaszła za skórę? A może wówczas też jakoś ją zastraszyła i zmusiła, by Eva towarzyszyła w tych jej machlojkach. A może po prostu Eva wtedy bała się, że Thom może znów odejść do Jess, a teraz przekonała się, że w jego sercu nie ma innej kobiety niż właśnie ona, Eva? Nie wiem jakie to czynniki, ale podoba mi się, że Eva przeprosiła Jess. Podoba mi się, że powiedziała jej o rozstaniu Sarah i Michiego. A co podoba mi się jeszcze bardziej? Ta jej motywująca przemowa. Ma absolutną rację. Miłość i szczęście łączą się ze sobą i obie te wartości potrzebują odwagi. Wiele odwagi... :)
Podoba mi się, że wszystkie rady i wskazówki, jakie usłyszała od partnerki Thomasa, wzięła sobie do serca. Podoba mi się, że próbuje stać się silniejsza. Jej natura była zbyt miękka, by w jakiś sposób zapanować nad swoim sercem i smutkiem.
Odmówiła Erikowi. I teraz wydaje mi się, że to świetny krok. Na samym początku Durm zauroczył mnie chyba tak samo jak Jessi, ale jak tylko zaczęły się problemy z Susanne, wszystko się zmieniło. Niejednokrotnie zostawiając Jess samej sobie, pomagając Susanne, opowiedział się, po której stronie stoi. Stał po stronie swojej byłej. Wydaje mi się, że mimo jego obietnic, raczej nadal miałby czas dla Susanne, a Jessi cierpiałaby znacxbie bardziej. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie spodobała mi się deklaracja piłkarza. Bardzo mi się spodobała, jednakże wydaje mi się, że nie miałaby ona pokrycia...
Odmówiła mu i zrobiła ogromny krok ku lepszej przyszłości. :))
A teraz? Przed kogi drzwiami stoi? Czy to drzwi Michaela? Czy rzuci mu się w ramiona? Spoliczkuje go? Mam tak wiele pytań, a na odpowiedź muszę czekać. :( Nieładnie, Pani Klaudio, oj nieładnie! :p
Czekam, czekam, czekam. ❤
Kocham! ❤
Już jestem! Tym razem na czas. Gdy tylko zobaczyłam powiadomienie o nowości weszłam i przeczytałam.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za brak komentarza pod ostatnim rozdziałem, ale przez wyjazd do Wisły nie miałam czasu. A jak było e Wiśle? Cudownie! ❤ Tylko nie udało mi się złapać żadnego skoczka. Mają za duże branie i ciężko było się dopchać. Ale może za rok się uda? No i ta atmosfera, która panowała. Magia!
Wracając do rzeczy najważniejszej czyli rozdziału to uważam że wyszedł Ci wręcz fenomenalnie! Ale czego innego można było się spodziewać po kimś z Twoim talentem?
Eva chyba Przemyślała swój błąd i chce go teraz naprawić. Szczerze to zdziwiłam się,że ona może mieć jakieś ludzkie uczucia.
No i Jess w końcu zerwała kontakt z Erikiem. Dobrze zrobiła. I to nawet bardzo.
Dlaczego nie było dzisiaj Michiego, co?
A! No i jeszcze jedno. W końcówce Jess stoi przed drzwiami do mieszkania Michaela,prawda?
Z niecierpliwością czekam na kolejny i weny życzę.
Pozdrawiam i przepraszam za niezbyt ogarnięty komentarz.
Buziaki. ❤
Już jestem ;)
OdpowiedzUsuńRozdział jest idealny ❤
Eva, Eva, Eva... Od kiedy ona ma ludzkie uczucia? o.o no... Niech jej będzie ;)
Jess... Dobrze że odmówiła Erikowi... To była dobra decyzja. :)
A teraz? Myślę (widzę że nie tylko ja ;)) że stoi przed drzwiami Michiego...
No, ale oczywiście mogę się mylić... No jak to ja xD
A LGP w Wiśle? Wspaniałe :D
Szkoda tylko, że spędziłam je przed tv... :(
Ale i tak przyjemnie się oglądało :)))
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i życzę weny ;)
Buziaki ;*
Co taki krótki rozdział :(
OdpowiedzUsuńJessica mądrze postąpiła. Pomimo że, kibicowałam jej i Erikowi to Michael jest o wiele lepszym kandydatem. Durm nie potrafił podjąć decyzji i to go zgubiło. Sentyment czy miłość? To chyba tylko on wie. Dobrze, że zakończyli znajomość w zgodzie i bez zbędnych kłótni.
Teraz pozostaje Jess tylko wrócić do Michiego, który napewno przyjmie swoją przyjaciółkę. Od początku było wiadomo, że są dla siebie stworzeni tylko oboje nie umieli wyznać swoich uczuć przed sobą. Pierwszy raz popieram Evę - dziewczyna odnalazła rozum i dobrze radzi dziewczynie. Mam nadzieję, że Jessica się jej posłucha.
LGP było super. Zdjęcie z Andim plus zobaczenie zawodów - perfecto!
Dużo weny i czasu, kochana ;**
Totalnie nie tego spodziewałam się po Evie. Myślałam że znowu się wtrąci i jeszcze bardziej namiesza, a tu proszę. Widocznie to prawda, że ludzie się zmieniają. I w dodatku zainspirowała Jess do walki o miłość. Teraz nic tylko czekać, aż Michi wkroczy do akcji :D
OdpowiedzUsuńMnie niestety nie udało się pojechać do Wisły, ale pocieszam się dużym prawdopodobieństwem wyjazdu na zimowy PŚ :)
Pozdrawiam! <3
Zapomniałam dodać, że nie musisz informować mnie o nowych rozdziałach, bo na moim blogu automatycznie pojawia się informacja i nich :)
UsuńRozdział idealny tylko szkoda, że taki krótki :C Nawet nie zauważyłam kiedy dotarłam do końca <3
OdpowiedzUsuńNo zaskoczył mnie rozdział, nie powiem, że nie :) Eva... nie poznaję jej! Kiedy nie musi już walczyć o Thomasa wydaje się nawet miła! Jess jej potrzebowała, znaczy niekoniecznie akurat jej ale kogoś kto by ją przytulił i powiedział kilka słów prawdy, żeby poszła za głosem serca. Eva doskonale odnalazła się w tej roli. Nie wiem czy to może być jakiś początek przyjaźni ale na pewno zakopała topór wojenny ;)
A teraz co do Jessi... cieszę się, że wreszcie pożegnała się i ostatecznie zakończyła związek z Erikiem. To musiało się wreszcie stać a Eva dała jej siłę, żeby to zrobiła :) Dobrze się stało.
Kochana, nie mogę się doczekać następnego!
Pytasz o LGP... było tak idealnie, genialnie, perfekcyjnie, że nie da się opisać <3
Życzę weny i buziaki ;**
Już jestem :)
OdpowiedzUsuńKochana, rozdział po prostu cudo *.* Ja nie wiem, jak ty to robisz, że każdy następny jest idealny, naprawdę. Aż szkoda, że tak krótko... :)
No proszę, Eva mnie nieźle zaskoczyła. Po niej to raczej nie spodziewałabym się takich ludzkich odruchów. Wreszcie poszła po rozum do głowy. Oby Jess jej posłuchała. Właśnie, Jessica... jestem z niej dumna, że nareszcie odmówiła Erikowi i postanowiła w końcu zakończyć ten dość skomplikowany i toksyczny związek. Tylko co tak mało dzisiaj Michiego? :) I jestem pewna, że to właśnie przed jego drzwiami stoi Jess... Nawet nie wiesz, jaki mam teraz huragan pytań w głowie :)
LGP, na ten temat mogę opowiadać godzinami. Było genialnie ^^ Jeszcze nigdy nie narobiłam tyle selfie :D
Weny i buziaki :**
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńRozdział przecudowny! Nie wiem co więcej napisać... To, co nam tutaj przedstawiła odciągnęło mnie na chwilę od oglądania Speedway Grand Prix w duńskim Horsens ;).
OdpowiedzUsuńEva mnie zaskoczyła tą nagłą zmianą jednakże ma rację. Jessica powinna jej posłuchać i mam nadzieję, że wtedy będzie dobrze. Bo kiedyś musi być, prawda? ;)
Życzę ogromu weny ^^
Buziaki,
British Lady ♡
PS. Przepraszam, że tak króciutkio, ale moja podzielność uwagi pozostaje wystawiona na próbę nie tylko przez żużlowców, ale przez autokorektę w telefonie ;d
Mega się cieszę, że Jess wreszcie zamknęła pewien rozdział w swoim życiu i pożegnała się z Erikiem (mam nadzieję) raz na zawsze.
OdpowiedzUsuńWow, nie spodziewałam się takiej reakcji ze strony Evy ;o Ludzie się jednak zmieniają :)
Czekam aż Michael wkroczy do akcji ^^
Pozdrawiam x
Przepraszam za tak niewyobrażalnie długą przerwę, sama nie wiem jak to się stało w sumie to po części wiem, brak czasu głównym sprawcą :/ Ale nadrobiłam wszystko aż do obecnej 20 ;) i obiecuję, ze teraz będę na bieżąco ^^ Bardzo dużo się wydarzyło tutaj od chwili mojej nieobecności,ale to dobrze ;)
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału nie spodziewałam się takiego przebiegu rozmowy pomiędzy Evą a Jessi, nie zdziwiłabym się gdyby ona się pożarła z Sarah i przeszła na tą lepszą stronę ;)
Czekam z niecierpliwością na następną cześć ;)
Pozdrawiam :*
Nie spodziewałam się tego po Evie. Błam przekonana, że zrobić coś co jeszcze bardziej namiesza a tu proszę... Wydaje się nawet, że przemyślała swoje błędy i chce wszystko naprawić. Czy jednak na pewno? Nie do końca jej ufam i troszkę się boję, że pod tymi włoskami, kryją się różki, które wyskoczą w najmniej odpowiednim momencie !
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to co robi Jess.. jestem po prostu wniebowzięta. Teraz tylko do całkowitego szczęścia potrzebny mi Michi ! :**
Ściskam ! :*
http://fifty--days.blogspot.com/
Hej Kochana! ;*
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za to moje całe spóźnienie...
Powiem Ci, że w ogóle nie poznaję Evy :o Co się z nią stało? Ktoś ją podmienił czy jak? :P Nigdy nie wpadłabym na to, że to właśnie ona naprowadzi Jess na właściwą drogę do szczęścia! :)
Cieszę się, że Jess definitywnie pożegnała się z Eikiem. Myślę, że był to już ostateczny moment. Teraz oboje będą szczęśliwi osobno :)
Liczę na to, że Jess właśnie idzie do Michiego, ponieważ oni zasługują na całkowite szczęście! :*
PS. Odpowiadając na komentarz pod epilogiem: nie zdaję sobie sprawy z tego, że z pod mojej ręki wyszło jakieś cudo :) Za to z pod Twojej wyszło dwudzieste już cudo! :3
Buziaki i dużo weny Kochana! ;*
Bardzo zaskoczyła mnie Eva. Nie sądziłam, że będzie dla Jess taka miła, wręcz przyjacielska! Na ostatnim spotkaniu ostro ją szantażowały, a tutaj taka sympatia. Nie wiem skąd wzięła się ta zmiana w jej zachowaniu i szczerze powiedziawszy wydaje mi się lekko podejrzana, ale cieszę się, że doradziła Jess i tchnęła w nią nową energię. Mam wrażenie, że teraz coś dotarło wreszcie do Jess i zacznie walczyć o swoją jedyną, prawdziwą miłość. Chociaż... nie wiem czy ona jest czegoś pewna;D Niby płacze za Michaelem, a na pytanie czy kocha Erika bez zająknięcia mówi, że tak. Mimo to to są chyba dwa całkowicie rożne uczucia. I dobrze, że mu nie uległa. Kolejny powrót nie miałby sensu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i niecierpliwie czekam na wątek Michi&Jess <3
No i jestem i ja :D Na wstępie zacznę, że wprost kocham Twoje obszerne i pełne uniesień opisy <3 Po drugie - jest już 20. rozdział, a ona nadal nie jest z Michim? No nieeee :( Po trzecie - niby koniec z Erikiem, ale ciągle mam obawę, że wcale nie pożegnali się na zawsze, w końcu różnie w życiu bywa. A jak wspomniała koleżanka wyżej, Jess jest bardzo niezdecydowana i to może jej znów nieźle namieszać w życiu.
OdpowiedzUsuńCo do Wisły... To niezaprzeczalnie wyjazd mojego życia, Fannemel chyba będzie miał mnie dosyć... ale w końcu musi się przyzwyczaić do swojej przyszłej żony haha :D w każdym razie cudowne wspomnienia i zdjęcia oczywiście :)
Życzę weny i do następnego :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńomg dziewczyno! trafiłam tu przez przypadek chyba z jakiegoś innego bloga nawet już nie pamiętam
OdpowiedzUsuńzobaczyłam bohaterów widzę Michi-dobra czytam no i tak zaczęłam i mnie wciągnęło
już dawno żadne opowiadanie nie wzbudziło u nie takich emocji ostatnimi czasy tylko Panna Boop "ładnie" gra mi na emocjach i jedno opowiadanie które czytam już 9. raz
czytając byłam poirytowana, klnęłam na Michiego, Jessie, Erika, Sarah i Eve i wszystkich debili po kolei... ciebie również mam ochotę udusić za wyzwolenie we mnie takich emocji i to, że właśnie przeczytałam ten rozdział urwany w beznadziejnym momencie, a następnego jeszcze nie ma!
mam nadzieję, że pojawi się niedługo
czekam i pozdrawiam
nowa czytelniczka
o i własnie sobie uświadomiłam że czytałam twoją "najpotężniejszą magię uczuć" i "ujrzeć świat w jednej osobie" być może z nudów odwiedzę też pozostałe ;)
UsuńNie wierzę, normalnie nie wierzę, że ona tak z automatu, z powodu kilku słów zaufała Evie. Jeszcze bardziej nie wierzę w to, że szkoda jej Michiego bo rozstał się z Sarach - Michael nie zasługuje na współczucie, a na porządny kop między nogi. Nie rozumiem też jak ktoś taki może być dla niej ważny, takie nic, takie dno, bo Michael w mojej miarce nie sięga nawet zera, jest grubo pod poziomem morza. Kto wie, może ona jest normalna, a ja mam za duże wymagania...hmm?
OdpowiedzUsuńsie-nie-zdarza.blogspot.com
prawdziwa-legenda.blogspot.com